Firmy transportowe, które kupiły ciągniki zasilane LNG tracą, bo chciały być innowacyjne. Ciężarówki na gaz stoją na parkingach. Są zbyt drogie w utrzymaniu, choć bardziej ekologiczne niż diesel.
– Jest tragicznie. Ktoś kto zainwestował w nowoczesny napęd by „wyprzedzić epokę” może dziś czuć się oszukany. W niecały rok zasilenie pojazdu LNG podrożało czterokrotnie, co sprawia, że kurs takim pojazdem przestaje być opłacalny. W efekcie ciągniki na LNG stoją na parkingach, a w trasę ruszają starsze modele na olej napędowy – opowiada Maciej Wroński, prezes organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP) zrzeszającej polskie firmy transportowe.
TLP przywołuje przy tym dane – jeszcze w pierwszym kwartale 2021 r. 1 kg LNG kosztował ok. 3,60 zł. Rok później było to już ok. 10 zł (spalanie to ok. 26 kg na 100 km). W tym samym czasie olej napędowy w cenach hurtowych podrożał z 3,85 zł do 5,61 zł. Opłacalność inwestycji obniża też fakt, że za ciągnik zasilany LNG trzeba zapłacić dwa razy więcej.
Jeszcze dwa lata temu TIR–y na LNG robiły furorę. W zachętach dla kierowców powoływano się na niższe ceny paliwa, ale też fakt, że LNG uchodzi za bardziej przyjazne dla środowiska. Znaczna część dotychczasowych testów (choć istnieją też odmienne analizy) wykazuje, że gaz spala się czyściej niż olej napędowy nie zanieczyszczając tak powietrza. Jednocześnie emituje kilkanaście procent mniej CO2. Właśnie dlatego do stawiania na skroplony gaz ziemny w transporcie ciężarowym zachęcała m.in. Komisja Europejska.
Koniec trendu
Do zeszłego roku popularność LNG bardzo szybko rosła. Jak wynikało z danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, w 2021 r. zarejestrowano aż 1 346 nowych pojazdów powyżej 3,5 t i 61 używanych zasilanych LNG przy wyniku 626 i 24 rok wcześniej.
Dziś ten kto może unika LNG jak ognia. Świadczą o tym informacje z tego roku. Raporty Związku Dealerów Samochodów oraz Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego pokazują, że liczba nowych rejestracji pojazdów na LNG powyżej 16 t spadła w czterech pierwszych miesiącach roku o blisko 45 proc., osiągając liczbę 297 pojazdów.
Szalejące ceny gazu skutecznie odstraszyły nowych nabywców. A co gorsza, postawiły pod ścianą tych, którzy wiązali z nowym napędem duże nadzieje i zakupili ciągniki wcześniej.
– Wiele firm rodzinnych tworzących branżę zdecydowało się zainwestować w LNG za sprawą ulg podatkowych (paliwo to nie jest objęte akcyzą) oraz braku myta na niemieckich autostradach, po których często jeżdżą. Ci, którzy chcieli się unowocześniać mają teraz poważny problem. Spłacają wysokie raty leasingowe, drożejące kredyty, a opłacalność posiadania pojazdu na LNG spadła do zera. Dostajemy sygnały, że wiele firm wpadło przez to w tarapaty finansowe. To też jeden z czynników, który wpływa na wzrost kosztów usług logistycznych i tak już drożejących za sprawą skoków na rynku ropy. Nic zatem dziwnego, że obecnie chętnych na nabywanie ciężarówek na gaz jest niewielu – dodaje Maciej Wroński.
Czytaj więcej na Business Insider
