Jest reakcja Ministerstwa Finansów na uwagi przewoźników dotyczące kosztów, które będą musieli ponosić w związku z nowym systemem poboru opłat drogowych – chodzi m.in. o koszty zakupu urządzeń do naliczania opłat. Resort proponuje ulgę podatkową. To rozwiązanie nie satysfakcjonuje jednak tych, którzy z systemu będą korzystać.

Trwają nadal prace związane z wdrożeniem nowego systemu poboru opłat. Do opartego na technologii satelitarnej systemu eToll krytycznie odnoszą się przewoźnicy drogowi. Zwracają uwagę m.in. na koszty, które będą musieli ponosić przedsiębiorcy.

W nowym systemie opłata będzie naliczana na podstawie danych geolokalizacyjnych. Twórcy systemu – obecnie odpowiedzialnym podmiotem jest Krajowa Administracja Skarbowa – uznali, że w związku z taką koncepcją, do naliczania opłat można wykorzystać dowolne urządzenie, w tym smartfon, a wybór urządzenia – i co istotne – wyposażenie w nie pojazdu – pozostaje w gestii przedsiębiorców. Ci ostatni nie akceptują tego rozwiązania. Telefon komórkowy, ich zdaniem, nie nadaje się do profesjonalnego rozliczania opłat za drogi, natomiast urządzenie pokładowe (OBU/ZSL) – bardziej odpowiednie – zmusza ich do ponoszenia dodatkowych kosztów, gdyż muszą samodzielnie kupić je na warunkach rynkowych.

Propozycja resortu

Spotkanie z przewoźnikami, które odbyło się 10 maja, zaowocowało nową propozycją resortu. Przewoźnikom zaproponowano ulgę podatkową związaną z zakupem urządzeń pokładowych.

Zgodnie z propozycją, koszty nabycia tych urządzeń poniesione w 2021 r. oraz koszty ich utrzymania, jak np. abonament przedsiębiorcy mogliby odliczyć od dochodu. Wysokość odliczenia byłaby uzależniona od liczby posiadanych urządzeń OBU/ZSL, przy czym maksymalna wysokość ulgi to 500 zł netto na każdy pojazd, który w 2021 r. dokonałby przejazdu i zapłacił za niego elektronicznie.

Zdaniem przewoźników

Ta propozycja nie satysfakcjonuje przewoźników. – To zupełnie niezrozumiałe dlaczego wszyscy podatnicy mają się składać na biznesy dostawców tych urządzeń – mówi Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska. Podkreśla, że państwo zdjęło z siebie odpowiedzialność za dostarczenie jednostek pokładowych do naliczania opłaty i zostawiło tę kwestię rynkowi. Dodatkową wadą tego rozwiązania jest jego zdaniem brak jakichkolwiek zabezpieczeń ze strony państwa przed zbyt wysoką ceną urządzeń potrzebnych do rozliczania publicznej usługi czy przed skutkami zmonopolizowania rynku przez jednego dostawcę.

– Może się zdarzyć, że jedna, niekoniecznie polska spółka zdominuje rynek, narzuci bardzo wysoką, nieadekwatną do produktu cenę i osiągnie zysk, do którego dołoży się polski podatnik mówi Maciej Wroński. – Wzorem innych państw to operator systemu powinien zabezpieczyć tego rodzaju urządzenia, a przewoźnik je wypożyczać wraz z kompleksową usługą związaną z transmisja danych. Sama transmisja danych, w bardzo krótkim czasie pochłonie zaproponowaną pięćsetzłotową ulgę finansową stwierdza przedstawiciel Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska.

 

Czytaj cały artykuł na www.rynekinfrastruktury.pl.