Od wielu lat polscy politycy i urzędnicy używają instrumentalnie prawa Unii Europejskiej, aby przeforsować swoje pomysły, których… Unia nie wymaga. A wszelką krytykę społeczną usiłują spacyfikować powtarzaną do znudzenia mantrą: to nie my, to ta zła Unia Europejska wymaga tego od Polski. Doskonałym przykładem takiego postępowania jest przekazany do konsultacji społecznych przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej projekt ustawy o minimalnym wynagrodzeniu.
Jako potrzebę opracowania nowej ustawy wskazano konieczność wdrożenia do polskiego prawa krajowego rozwiązań wymaganych przez dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2041 z dnia 19 października 2022 r. w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej. Tymczasem zdecydowana większość tych rozwiązań już od dawna w Polsce obowiązuje, wprowadzona przepisami ustawy z dnia 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu. Aby spełnić wymagania nowej dyrektywy wystarczyłaby drobna kosmetyka – nowelizacja obowiązującej ustawy poprzez zmianę dwóch lub trzech jednostek redakcyjnych.
Dlaczego więc resort pracy tworzy nową ustawę? Odpowiedź na to pytanie otrzymamy po lekturze projektu, gdzie przygotowano rewolucję w systemie wynagrodzeń proponując rozwiązania niewymagane unijnym prawem, ale od dawna zawarte w postulatach oderwanych od gospodarczej rzeczywistości działaczy związków zawodowych. Jako przykład można tu wskazać jedną z bardziej kosztotwórczych propozycji, jaką jest postanowienie, iż wynagrodzenie zasadnicze nie może być mniejsze od wynagrodzenia minimalnego. I gdyby to dotyczyło wyłącznie pracowników sfery budżetowej, gdzie wynagrodzenie zasadnicze stanowi istotny element wynagrodzenia, to byłoby pół biedy.
Niestety proponowane rozwiązanie ma dotyczyć wszystkich pracowników, niezależnie od sektora w jakim są zatrudnieni, niezależnie od specyfiki pracy jaką wykonują oraz od obowiązujących ich systemów czasu pracy. I tak dla przykładu można wskazać, iż w międzynarodowym transporcie drogowym, gdzie faktyczne realne zarobki przewyższają kilkukrotnie płacę minimalną, stosowane są systemy wynagradzania uwzględniające m.in. fakt, iż kierowca jest pracownikiem mobilnym, wykonującym część pracy podlegającej zagranicznym przepisom o delegowaniu.
W tych systemach wynagrodzenie zasadnicze jest mniejsze od wynagrodzenia minimalnego, a głównym składnikiem wypłaty są dodatki związane z wykonywanymi realnie zadaniami. Dlatego po wprowadzeniu rewolucyjnych zmian proponowanych przez panią Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk Ministrę Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nasza branża stanie się jeszcze mniej konkurencyjna na unijnym jednolitym rynku międzynarodowych przewozów drogowych. A pracodawcy staną przed koniecznością redukcji miejsc pracy, przejściem na inne formy współpracy z kierowcami (samozatrudnienie), przeniesieniem działalności operacyjnej do sąsiednich krajów lub… przejściem do szarej strefy.
Czy tego chce Rząd Pan premiera Donalda Tuska?
Więcej na ten temat przeczytacie w załączonym stanowisku TLP przekazanym Ministrze Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.