Jutro Parlament Europejski przyjmie Pakiet Mobilności w formie, jaką miesiąc wcześniej zaakceptowała Komisja TRAN. – W czerwcu wszystkie poprawki zostały odrzucone stabilną większością głosów 30 do 19 – przypomina posłanka Elżbieta Łukacijewska.
Demontaż jednolitego rynku
Wywołany pandemią kryzys zaostrzył konflikt między peryferyjnymi i centralnymi krajami UE. Stowarzyszenia przewoźników we Francji domagały się wręcz zakazu kabotażu dla firm z Europy Wschodniej. – Czeka nas co najmniej recesja, a być może poważny kryzys. Nie da się go pokonać bez sprawnego sektora transportu i racjonalnych kosztów usług – podkreśla europoseł Kosma Złotowski.
Poseł przypomina, że w ubiegłej kadencji złamano regulamin PE, aby reanimować dwa sprawozdania wchodzące w skład Pakietu Mobilności, które zostały odrzucone w Komisji Transportu. – Obawiam się, że ten trend dotknie także inne sektory, a koronawirus tylko przyspieszy proces cofania się integracji europejskiej – dodaje Złotowski. – W długiej perspektywie demontaż jednolitego rynku w obszarze usług transportowych bardziej Francji czy Niemcom zaszkodzi niż pomoże – uważa Złotowski.
Oddziały za granicą
Dla liczącej ponad 33 tys. firm, dysponujących ćwierć mln samochodów ciężarowych polskiej branży transportu drogowego, Pakiet Mobilności oznacza trzęsienie ziemi. – Część przewoźników próbuje ratować się zakładając firmy lub oddziały za granicą. Coraz częściej małe, rodzinne firmy podejmują decyzję o zakończeniu działalności transportowej i wyprzedaży parku samochodowego – zauważa Łukasz Chwalczuk z kancelarii prawnej Iuridica.
Prezes organizacji pracodawców TLP Maciej Wroński wraca do dyskusji o wynagrodzeniach kierowców. – Przygotowanie polskich przewoźników do wyzwań jakie za sobą niesie Pakiet Mobilności w dużym stopniu uzależnione jest od aktywności naszej krajowej administracji rządowej. To właśnie ona powinna we współpracy ze środowiskiem transportowych pracodawców podjąć pracę nad dostosowaniem polskich zasad wynagradzania kierowców tak, aby zminimalizować negatywne skutki wchodzących w życie na przełomie lat 2021/2022 nowych zasad delegowania. Bez znajomości kierunku rządowych rozstrzygnięć trudno jest bowiem podejmować racjonalne decyzje biznesowe – przekonuje Wroński.
Ostrzega, że jeżeli rząd nie podejmie działań w tym właśnie zakresie lub zaproponuje niekorzystne rozwiązania znacząco zwiększające koszty pracy, to oczywistym działaniem będzie przeniesienie aktywności związanej dzisiaj z przewozami typu cross-trade i kabotażem na teren państw, z którymi jest ona dziś związana. – Chodzi tu o aż 35 proc. wszystkich przewozów wykonywanych przez naszych przewoźników w międzynarodowym transporcie drogowym – przypomina Wroński.
Przejdź do artykułu na Rzeczpospolita tutaj.
Źródło: logistyka.rp.pl