W trakcie dwudniowej konferencji Forum Menedżerów Transportu poruszono kwestie najbardziej istotne dla branży transportowej – w końcu temat unijnej dyrektywy o delegowaniu pracowników, MiLoG, Loi Macron, czy TTIP niejednemu spędzają sen z powiek. Co myślą o tym eksperci i jakie są możliwości, aby zabezpieczyć się przed ich konsekwencjami…?

DSC_0094

W dniach 14-15.kwietnia w Ołtarzewie pod Warszawą odbyło się Forum Menedżerów Transportu. Na miejscu pojawiło się wielu przedstawicieli firm z branży TSL oraz ekspertów w tej dziedzinie. W trakcie dwudniowej konferencji poruszono wiele tematów, poczynając od łańcuchów dostaw, nowych technologii w transporcie i logistyce, przechodząc płynnie do umowy TTIP, Strefy Schengen i zagrożenia jej rozpadem, kończąc na nowych ustawach i dyrektywach, które weszły lub w najbliższym czasie wejdą w życie w Unii Europejskiej oraz tych, które należy wprowadzić w Polsce, aby do aktualnej sytuacji odpowiednio się dostosować i w przyszłości jeszcze wzmacniać naszą pozycję na rynku europejskim i światowym.

MiLoG i Loi Macron „burzą w szklance wody”, czy „ciszą przed burzą”?

FMT było okazją zarówno do rozmów o aktualnej sytuacji w branży, jak i próbą poszukiwania rozwiązań najbardziej palących problemów. A te aktualnie skupiają się w głównej mierze na zagranicznych ustawach o płacy minimalnej. Sporą część dwudniowej konferencji poświęcono więc unijnej dyrektywie 96/71/WE o delegowaniu pracowników oraz niemieckim przepisom MiLoG, czy francuskim Loi Macron.

Tytuł wykładu profesora Jana Barcza z Akademii Leona Koźmińskiego „Płaca minimalna jako europejski oręż – „cisza przed burzą”, czy „burza w szklance wody” idealnie odwzorowuje nastroje i niepewność wśród przedstawicieli branży i jednocześnie dosyć „lekkie” podejście rządzących i opinii publicznej do zagadnienia zagranicznych ustaw o płacy minimalnej oraz projektu nowelizacji dyrektywy o delegowaniu pracowników. Tymczasem są to problemy, które niejednemu spędzają sen z powiek.

To jest czas, który wymaga naprawdę dużej aktywności i pokazania z Państwa strony, jak również ze strony administracji państw tych mniej zamożnych, jakie będą następstwa społeczne i ekonomiczne wprowadzenia takich regulacji – podkreślał profesor Jan Barcz. A te mogą być katastrofalne w skutkach. Szczególnie, ze już teraz nasi zachodni sąsiedzi zaczynają patrzeć podejrzliwie na polskich przewoźników.

Mamy znakomite położenie geograficzne, które dopóki Strefa Schengen nie zostanie zmieniona, zminimalizowana, działa na naszą korzyść. Naszym atutem są wysokokwalifikowane kadry, doskonały tabor, wysoka jakość usług przewozowych i biznesowa wiarygodność. Niestety na niemieckim rynku z chwilą wejścia w życie MiLoG, z równorzędnych wiarygodnych partnerów staliśmy się partnerem wnoszącym ryzyko we współpracy. Ryzyko to zostało nawet wycenione przez niemieckie firmy ubezpieczeniowe – podkreślał podczas swojego wystąpienia Maciej Wroński, przewodniczący TLP.

MiLoG, czy Loi Macron z założenia mają chronić rodzime rynki tych krajów, w których są wprowadzane, a przy okazji również dbać o unijnych pracowników. Inne spojrzenie na to zagadnienie miał profesor Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. – Widzimy próbę ochrony rynku niemieckiego i francuskiego kosztem firm polskich. Nie dostrzegamy jednak tego, że tak naprawdę to nie jest ochrona gospodarki francuskiej, czy niemieckiej, tylko wybranych firm z sektora transportowego, który nie daje sobie rady z konkurencją firm polskich. Ale jeśli konkurencja ta zostanie wyeliminowana przy pomocy triku, jakim są przepisy ustawy o płacy minimalnej, to wówczas ucierpi na tym francuski i niemiecki konsument, bo będzie musiał zapłacić więcej za usługi transportowe i towary, a w związku z tym, nie będzie miał pieniędzy na inne towary – podsumował.

Strefa Schengen na ostrzu noża

Paweł Trębicki, dyrektor generalny Raben Transport przybliżył zebranym trochę historii – jak sytuacja w polskiej branży transportu zmieniła się od momentu, kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej, a Strefa Schengen objęła nas swoim zasięgiem. – Świat się bardzo od tej pory zmienił. Zmieniła się też bardzo polska gospodarka – jesteśmy gospodarką coraz bardziej eksportową – zauważył Paweł Trębicki. – Z punktu widzenia przewoźnika widać, że coraz więcej wywozimy, a zwłaszcza w kierunku Europy Zachodniej, a relatywnie mniej w podobny sposób importujemy. My jesteśmy na pewno gospodarką silnie zależną od naszego otoczenia, znacznie bardziej, niż byliśmy przed wkroczeniem do Unii Europejskiej i przed przystąpieniem do Strefy Schengen – dodał.

Dlatego też, jak przekonywał Paweł Trębicki, rozpad Strefy Schengen miałby ogromny wpływ na polską gospodarkę, jak również na branżę transportu. Szczególnie, że nasza pozycja na arenie międzynarodowej zdecydowanie w ostatnich latach wzrosła, a kolejne lata według prognoz, niosą ze sobą jeszcze większe jej wzmocnienie. Oczywiście, jeśli sytuacja się nie zmieni, a granice w Europie wciąż będą otwarte. Pamiętajmy jednak, że im silniejsza jest gospodarka kraju, tym podatność na wpływy z zewnątrz jest mniejsza. A nasza, pomimo sporego wzrostu i wzmocnienia w ostatnich latach, wciąż jeszcze jest daleko za innymi krajami Zachodniej Europy. Dlatego tak duży wpływ na nią może mieć rozpad Strefy Schengen.

TTIP – szansa czy zagrożenie?

Tematem TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership) rozpoczął się drugi dzień FMT w Ołtarzewie. O szansach i zagrożeniach projektu umowy handlowej pomiędzy USA i UE opowiadał dr Marcin Asłanowicz z kancelarii Wolf Theiss. – Perspektywy wzrostu w branży TSL są wyższe niż wielu innych branż, co też dawałoby prognozę, szansę i perspektywę na to, żeby taka umowa, jaką jest TTIP miało pozytywny wpływ na dalszy rozwój tej branży – tak o opiniach ekspertów mówił dr Marcin Asłanowicz. – Ogólnie te założenia wydają mi się być korzystne – dodał.

Dzień po dniu jestem coraz bliższy przekonaniu, że taka umowa jest coraz bardziej możliwa, a nawet konieczna. Na pewno przemawiają za nią aspekty operacyjne, IT, czy nowe technologie, które ze sobą niesie. Ponieważ różnica pomiędzy tym, co mamy w Europie, a rozwiązaniami, które są stosowane po drugiej stronie oceanu, na innych kontynentach to jest przepaść mniej więcej 10 lat – tłumaczył Jarosław Bartczak, dyrektor zarządzający XPO Logistics.

Jednak TTIP, pomimo tych widocznych korzyści może mieć też swoje „ciemne strony”. Te jednak są ukryte i jak na razie nikt nie kwapi się, aby je opinii publicznej przedstawić. – Jeżeli coś jest tajne bardzo długo, to ja jestem pełen obaw co do tej umowy. Bo jak się ma coś dobrego do zaoferowania, to nie trzeba tego ukrywać. Tajność negocjacji budzi we mnie niepokój, co okaże się na samym końcu. W zapowiedzi, ze będzie cudownie, nie wierzę – komentował prof. Robert Gwiazdowski.

O umiejętnościach miękkich i twardych

Podczas FMT wystąpił również Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan. Przedstawił on konieczność przeprowadzenia konkretnych reform, aby polskie firmy z branży transportowej mogły „dogonić” swoich zachodnich sąsiadów oraz odpowiedział na pytanie, czy są realne szanse, aby faktycznie je wprowadzić.

O łańcuchach dostaw sterowanych popytem opowiedział dr Rafał Tarasewicz, ekspert w tej dziedzinie. Jak wiadomo, „nasz klient – nasz Pan” i czy to nam się podoba, czy nie, musimy się właśnie na nim koncentrować, ponieważ od niego uzależniona jest nasza działalność. To właśnie klient warunkuje istnienie firmy i efektywność łańcucha dostaw. Warto jednak przy tym pamiętać, że mechanizm ten działa w dwie strony – efektywny łańcuch dostaw może regulować popyt.

Poza powyższymi, uczestnicy FMT mogli zdobyć również wiele miękkich umiejętności. O tym, jak radzić sobie z frustracją, czy bezsilnością w pracy, o emocjach w biznesie opowiadała Dagmara Głowacka z DG Academy. O ekonomii chaosu, gdzie chaosem jest codzienność i wdrażaniu zmian w nowej rzeczywistości biznesowej mówił Krzysztof Sarnecki z Quest Change Managers.

Z kolei różnice w sztuce prowadzenia negocjacji na Wschodzie i na Zachodzie przedstawił Witold Jurasz z Ośrodka Analiz Strategicznych. Jak podkreślał, w Polsce problemem jest to, że nie traktujemy dyplomacji jak handlu. A w istocie, jest ona handlem – w końcu podczas wizyt czy rozmów dyplomatycznych, próbujemy „sprzedać” nasz punkt widzenia, dbając o własne interesy, ale też zawsze powinniśmy oferować tej drugiej stronie coś w zamian.

– Jak mierzyć skuteczność dyplomacji? W bardzo prosty sposób. Mierzy się to stosunkiem wyników do kart, z którymi się siada do gry. Nie jest sztuką ugrać dużo, jeśli się ma dobre karty. Ale jeśli ugrywa się więcej, niż wydawałoby się, niż można ugrać, to znaczy, że jest się skutecznym – przekonywał Witold Jurasz.

Renata Struzik