Rekompensaty dla przewoźników, którzy rezygnują z przewozów do Rosji i Białorusi oraz dodatkowe zlecenia ze spółek Skarbu Państwa. O takie wsparcie apeluje do rządu branża transportowa. To według nich zachęciłoby firmy do wycofania się z rynków rosyjskiego i białoruskiego.

– Na terenie Rosji i Białorusi wciąż pracuje około trzech tysięcy kierowców z Polski. Wiele firm, zwłaszcza małych nie może pozwolić sobie na zniknięcie z tych rynków, bo na zamówieniach z Rosji i Białorusi opierają swoją działalność. Dlatego niezbędne jest wsparcie – tłumaczy prezes Związku Transport i Logistyka Polska Maciej Wroński. – Nie chodzi o dawanie pieniędzy. Dajmy im zamówienia ze spółek skarbu państwa, na zasadzie: wycofujesz się z przewozów rosyjskich, a my w zamian za to pomożemy ci w znalezieniu pracy – tłumaczy.

Sytuację branży transportowej utrudnia fakt, że wielu kierowców z Ukrainy bierze urlopy, by walczyć w swoim kraju. Do tego dochodzą wysokie ceny paliw, zwłaszcza ropy. Dlatego przewoźnicy proszą o wsparcie.

„Przewozy są coraz bardziej ryzykowne”

Część polskich firm transportowych wyspecjalizowanych w przewozach na wschód z dnia na dzień albo straciło pracę albo podejmuje się coraz bardziej ryzykownych przewozów na wschód do Białorusi i do Rosji narażając przy tym zdrowie i życie swoich pracowników. Na dodatek polscy kierowcy przebywający za wschodnią granicą mogą stać się politycznymi zakładnikami sytuacji nałożenia przez Unię Europejską ograniczeń lub embarga na wymianę towarową z Rosją i Białorusią obsługiwaną przez transport lądowy – czytamy w komunikacie Związku Transport i Logistyka Polska.

W ocenie Związku pracodawców Transport i Logistyka Polska należy podjąć działania rekompensujące straty przewoźnikom, którzy już dziś zrezygnowali z przewozów do Rosji i Białorusi, oraz zachęcające te nieliczne firmy, które wciąż podejmują się wykonywania operacji transportowych do tych państw do wycofania się z tych przewozów.

Czytaj cały artykuł na RMF24.PL